niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 30


Oczami Liama.
Długo rozmawiałem z Danielle. Ale stwierdziliśmy oboje, po wyznaniu sobie że dalej o sobie ciągle myślimy, że na razie nikomu się nie będziemy ujawniać. Jako sławny piosenkarz musimy się ukrywać. Ale oboje jesteśmy zadowoleni.
Zeszliśmy na dół. Reszta nie kontynuowała tematu z Sophia, w sumie im się nie dziwie bo nikt jej nie polubił.
Przywitałem ich uśmiechem, Milly oczywiście pierwsza wstała i bez słowa mnie uściskała.
Jest jak siostra. Alice z Haroldem znowu są na jakimś romantycznym spacerze. Co za para xD
A obok mnie najważniejsza, najlepsza i najpiękniejsza dziewczyna. Danielle.
Harry
.-Alice? - zatrzymałem się w najpiękniejszym momencie parku. Płatki magnolii spadały na ziemię.
Unosił się piękny zapach, a przede mną ona. Moja dziewczyna, wyjątkowa w swoim rodzaju, inna niż wszyscy.

-Słucham.
-Dużo się zmieniło od kąd jesteśmy razem. Czuję się innym człowiekiem, zmieniłem się na lepsze dzięki Tobie. - powiedziałem a ona się zarumieniła.
-Słodkii jesteś. - uśmiechnęła się szeroko. - ty też mnie zmieniłeś, stałam się pewna siebie, wiem, że marzenia się spełniają. Pamiętam jak nie wiedziałam czy mam wybrać ciebie czy Malika.
A teraz? Zayn jest szczęśliwy z Perrie, a ja z Tobą.
Mimo iż strasznie zranił Milly z tym tatuażem to jednak mu wybaczyła i pogodziła się z Niallem, dzięki Danielle. A Payzer jeszcze wróci. - wyjaśniła Alice.
-Cieszę się, że cię mam, Al. Mam nadzieję, że to uczucie nie wygaśnie.
-Nie ma prawa. - pokręciła głową i wtuliła się we mnie.

Milly. 
Byłam dumna z Danielle, puściłam jej oczko i ona wiedziała o co mi chodzi. Ale mówiła że to nie jej zasługa. Skromna dziewczynka.
-Pamiętaj Liam: "Raz żyjemy, raz umieramy, raz bierzemy ślub i raz kochamy" - powiedział Niall.
-Ejj Horanku! Odkąd ci powiedziałam ten cytat ciągle go powtarzasz. - odparłam.

-Bo jest bardzo mądry.
-Sie ogląda mądre filmy to się zna. - rzekłam.
Położyłam rękę na klatce piersiowej, jakoś dziwnie zaczęło mnie kłuć serce.
Wszyscy od razu na mnie spojrzeli.
-Nic mi nie jest. - powiedziałam nalewając sobie wody.
Na szczęście zmienili temat. Dziwnie się czułam w ich domu po tak długiej nieobecności w nim, przyzwyczaiłam się do tych Włoch i pięknej pogody a nie do londyńskiego deszczu.
Choć dziś piękna pogoda.
-Lou! Co ty taki spokojny? - spytałam.
-Zastanawiam się jak to będzie jak wyjedziemy do LA.
-Oh Lou, przecież damy rade, szybko to minie. - przytuliła go Elka.
Spojrzałam na nich pytająco bo chyba nie byłam w temacie.
-Nie pytaj Milly, wy jedziecie z nami. Danielle i Eleanor mają tu kilka spraw do załatwienia, ale dojadą. - wyjaśnił Liam.
-Znowu plaaażaaa! Super! - ucieszyłam się. - kiedy lecimy?

Wszyscy się zaśmiali.
-Jutro wieczór. - powiedział Zayn.
-Dobrze, że się nie wypakowałam. - prychnęłam śmiechem.
-And we dance all night... - usłyszeliśmy w tv.
-Ooo moja ulubiona piosenka. - powiedziała Eleanor.
-Czyż nie jestem seksowniejszy na żywo niż w tv? - spytał Lou.
I tak zaczęli popadać w samouwielbienie. Śmiałam się, że się ździwiłam, że Haroldowi nie szczeliły spodnie kiedy kucnął.
Śmialiśmy się z ich umiejętności tanecznych, z tego zawsze mamy najwiekszą polewkę.



Niedługo po tym przyszli nasi zakochańce. Tzn. Harry i Alice. 
Chciałam powiedzieć Alice bo jeszcze nie wiedziała, ale nie pozwolili mi się wyrwać i jej powiedzieć. 
I want I want I want  but that's crazy.
-Alice! Jutro z chłopcami lecimy do LA! - nie dałam rady.
-Boże co za człowiek. - załamał się Zayn.
 Zmierzyłam go wzrokiem.
__________________________________________________________________
Chciałam tylko napisac, że..... do końca opowiadania 10 rozdziałów. :D
Pozdrawiam! 


niedziela, 6 października 2013

Rozdział 29

Oczami Milly. 
Oni siedzieli na górze, zamknięci. My graliśmy w salonie w karty.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. 
-Ja pójdę. - zgłosiłam się.
Otworzyłam drzwi i zamarłam.
-Milly, tak? - spytałam dziewczyna Liama.
-Owszem.
-Jest Liam? 
-Nie. Poszedł na spacer. - skłamałam.
-Dziwne, telefonu nie odbiera...
Telefonem Liama sterował Lou. Za każdym razem jak ona dzwoniła rozłączał się.
Geniusz Tomlinson.
-Może padła mu bateria. - odparłam.
-Dawno wyszedł? - spytała.
-Przed chwilą. W tamtą stronę. - wskazałam ręką na ulicę w prawo, bo gdyby poszła w lewo prawdopodobnie Liam mógłby ją zobaczyć z okna.

Zamknęłam drzwi i wróciłam do rozgrywki.
-Tak się załatwia sprawy. - poprawiłam włosy.
Prawdę mówiąc ciekawa byłam czy rozmawiają w ogóle.
Poszłam cichutko pod drzwi.
***
Liam szybko zamknął laptopa.
-Nie wydawało ci się, jakby przed chwilą dzwonił dzwonek do drzwi? - spytał.
-Bardziej brzmiało mi to jak sms Milly. - uśmiechnęłam się.
-Słuchaj! Przecież możemy uciec przez okno.
-Niee. Za wysoko, ślisko. Wole sobie posiedzieć, ale jak Tobie to przeszkadza, to wychodź.
No co miałam powiedzieć, wolałam jego towarzystwo, niż cokolwiek innego.
A tak na serio to to był dzwonek do drzwi. Ale Milly ma podobny.
-To co robimy? - spytał.
-Włączmy muzyke. Dobrze, że Mandy zostawiła tu tego laptopa.

Włączyliśmy play liste. Włączyło się: Avril Lavigne - Girlfriend.
Hey Hey You You
I don't like your girlfriend
No way No way
I think you need a new one
Hey Hey You You
I could be your
girlfriend
Uwielbiałam już wcześniej tą piosenkę i Liam o tym wiedział, ale w tych okolicznościach, sama postanowiłam ją przełączyć. Teenage Dirtbag. Ooo tak.
***
Oczami Milly.
Specjalnie ta piosenka jest pierwsza na mojej playliście.
Bardzo dobrze!
Zeszłam na dół.
-Słyszę swój głos. - powiedział Harold. - mam omamy. Tyle śpiewam...wszędzie mój głos.
Alice zrobiła facepalma.
-Ci na górze słuchają waszej piosenki. - odparła.
-Ale wiesz Harry, takie schizy można leczyć. - zaśmiałam się.
-Tylko żartowałem...grajmy. - speszył się.
Ciekawa byłam czy Liam wkońcu przejrzy na oczy, Danielle jest dziewczyną idealną dla niego.
Sophia powinna wiedzieć, że nigdy nie zastąpi Dan, nigdy nie wejdzie na jej miejsce.
Po dwóch godzinach znudziła nam się gra w karty.
Słyszeliśmy, że Payne i Peazer śpiewają piosenki chłopców. Dobre zajęcie.
Przynajmniej bawią się lepiej od nas.
-Nialler...chodźmy na spacer. - chwyciłam go za przedramię.
-Głodny jestem, potem pójdziemy.
-Po pierwsze zawsze jesteś głodny, a po drugie poszedłbyś może dlatego, że twoja dziewczyna cię prosi. - powiedział Louis.
Niall spojrzał w stronę kuchni, na mnie, na kuchnie, na mnie. Wziął mnie za rękę i wyszedł.
Na dowidzenia posłałam Louisowi spojrzenie, jak bardzo mu dziękuję.
Wyszliśmy i stanęliśmy za drzwiami wejściowymi, na ulicy stały tłumy fanek, reporterzy, wszyscy.
Oślepiły mnie błyski fleszy. Dobrze, że ochrona była bo weszliby nam do ogrodu.
-To po spacerze... - zawróciłam się na pięcie i weszłam do środka.
-Szybki spacer. - powiedziała Alice.
-Spójrzcie za okno, chłopcy co się dzieje? - spytałam a oni podbiegli do okien.
Nie mieli o niczym bladego pojęcia.
Niall wrócił do domu.
-Popytałem fanki, normalnie nie chciały mi odpowiedzieć ale dałem im autograf i zrobiłem zdjęcie. Otóż, Sophia musiała czaić się w naszym ogrodzie, czy na ulicy i najwyraźniej 
usłyszała jak Liam i Danielle śpiewają. Zawiadomiła media, że przyjaciółki Liama kłamią, że go nie ma w domu, i nie pozwalają się jej z nim spotykać. Na dodatek dobrze się bawi ze swoją byłą dziewczyną, a nie z aktualną. - wyjaśnił.
-Zabije ją. - odparłam.
Poszliśmy wszyscy do Liama.

-Coś się stało? - spytał, gdy zobaczył nasze miny.
Zayn mówił, był najspokojniejszy z nas wszystkich.
Próbował ją polubić, uszanować decyzję Liama, ale po dzisiejszej akcji na bank nie.
Liam z początku nam nie wierzył, dopóki ludzie sprzed domu mu nie wyjaśnili.
Zadzwonił do Sophie. Wszyscy czekaliśmy na nią w salonie. Kazałam Danielle zostać.
-Kochanie nareszcie. - chciała go pocałować.
-Nie. - podniósł dłoń, że by go nie dotykała. - jak mogłaś?!
-Ale co?
-Zwaliłaś wszystko na Milly, wiesz jakie jutro będą tytuły gazet?! Milly to jedna z moich przyjaciółek i NIKT nawet ty nie masz prawa mówić na nią takich rzeczy. I myśle, że po tej akcji nie będę mógł na ciebie patrzeć, więc...
-Nie mów, że wolisz swoją denną przyjaciółeczkę ode mnie!? - wstała.
-Ja ci dam denną! - wzięłam zamach ale Zayn mnie przytrzymał.
 -To koniec Sophia, wyjdź stąd jak najszybciej. - odpowiedział Liam.
***
Oczami Liama.
Jaki ja byłem ślepy, jak mogłem od początku tego nie zauważać. Jak śmiała obrazić Milly, jak śmiała powiedzieć, że Danielle nie jest taka ładna. Dlaczego niby teraz się pojawiła w moim życiu, kiedy jestem już sławny. Wyciągała mnie na zakupy...
Ja... nie wiem co robić. Człowiek z pozoru tak poukładany.
Poszedłem do swojego pokoju.
Tłum sprzed domu zniknął, zapanowała ogromna cisza.
-Mogę? - Danielle uchyliła drzwi.
-Wolałbym zostać sam. - odparłem.
-Liam, jesteśmy przyjaciółmi, znam cię na wylot. Wiem, że potrzebujesz rozmowy. Ja i tak nie odejdę, chyba, że mnie zmusisz siłą, ale wiem, że tego nie zrobisz. - uśmiechnęła się.
Czy mimo tego, że już nie byliśmy razem dalej ją kochałem? Ciągle o niej myslałem.
Jeszcze przy dzisiejszych wygłupach kompletnie zapomniałem, że nie jesteśmy już razem.
Czy to miłość?



niedziela, 8 września 2013

Rozdział 28

-Milly to jest Sophie, moja dziewczyna. - takimi słowami przywitał mnie Liam kiedy po kilku miesiącach wróciłam do Londynu. Stali przede mną a ja się nie odzywałam. Patrzyłam tylko w oczy Liamowi.
Oczami w których gromadziły się łzy. Że co, proszę? Ciągle chodziło mi po głowie "Sophia, moja dziewczyna" Niall przyszedł i objął mnie w pasie stając obok.
Pogodziliśmy się, to zasługa Danielle, ale teraz nie jest ważne to że się pogodziliśmy.
Stoję i nic nie mówię.
A co mam powiedzieć? Że miło mi ją poznać? Że się cieszę, że Li ma nową dziewczynę? Przecież się nie cieszę. Spojrzałam na Nialla, mrugnęłam kilka razy, żeby nie było widac moich łez.
-Milly. - podałam jej rękę.
Wyszli. Dopiero przyjechałam a on nawet się mną nie przejął. Nie spytał o nic.
Alice nie wiedziała co powiedzieć, sama była zszokowana. Poznała ją w zeszłym tygodniu bo wróciła do Londynu wcześniej. Ja wracam dzisiaj i proszę: "Moja dziewczyna..."
Czy on z tego powodu jest dumny? Zadowolony? Czy jest szczęśliwy?
Pobiegłam do łazienki, zamknęłam drzwi i oparłam ręce o umywalkę. Zawsze w takich chwilach przychodził Daddy. Mówił kilka słów które zawsze mi pomagały.
Przyszedł Harold.
-Dla ciebie to też jest wstrząs, wiemy. Jesteście z Dan, Eleaonor i Alice najlepszymi przyjaciółkami, ale to napewno nie zmieni waszych relacji. - zaczał Loczek.
-To ona pomogła mi się podnieść i pogodzić się z Niallem. Gdyby nie ona to nie byłoby mnie tu.
Nie wiedziałabym jak bardzo go kocham. - odpowiedziałam.
-Liam zaczął teraz chodzić na większe imprezy, piją.
-Sophia daje mu drinki, a Danielle chciała mu oddać własną nerkę! Przepraszam Harry. - wyszłam z łazienki, następnie opuściłam dom, wychodząc na londyńską ulicę.
Chwyciłam telefon wybierając jej numer.
-Miło mi się słyszeć, kochanie. - przywitała mnie jak zwykle z czułością.
-Słyszałam, że jesteś w Londynie, znajdziesz dla mnie czas? - spytałam.
-Za 15, tam gdzie zwykle.
Doszłam do parku, siedziała już na ławce.
-Jak Niall? - spytała od razu.
-Dobrze, dzisiaj dopiero wróciłam do Anglii.
-Powinnaś z nim spędzać czas.
-Przyjaźnimy się Dani, znam cię na wylot. Twoje oczy są smutne, wszystkich możesz okłamywać ale mnie nie. Dopiero dzisiaj poznałam tego powód. Liam przed chwilą mi ją przedstawił.
-A to o to chodzi, może masz racje, ale rozstaliśmy się w przyjaźni. - próbowała wymigać się z sytuacji.
-Byliście idealną parą, dogadani, zgrani, ludzie cię lubili. Brakuje nam Payzer.
-Napewno polubisz Sophie.
-Nigdy, ty zawsze będziesz najważniejsza!
Musiała lecieć na próbę, ja wróciłam do domu.


-Niall musisz mi pomóc. - wskazałam palcem mój pokój.
-A co będę z tego miał?
Wskazałam chipsy i żelki.
-Lecę!
Co za przekupny człowiek!
-Musimy zorganizować...
-Idealny plan. Ale czy wypali? - spytał.
-Na bank


Na drugi dzień

-Cześć Danielle, o 14 w naszej restauracji? Do zobaczenia! - rozłączyłam się.
-Liam? Przyjdziesz o 14 do naszej restauracji? Do zoba. Nie spóźnie się, luz. - Niall także.
-Załatwione! - przybiliśmy sobie piątkę.
-Coś knujecie? - spytał Louis.
-Niee. - pokiwaliśmy głową.
Poszliśmy do restauracji, ubraliśmy peruki, okulary, nie powiem wygladaliśmy trochę śmiesznie.
Wszedł Liam, Dani siedziała już przy stoliku, podszedł do niej, zaraz, zaraz za Liamem idzie Sophia.
Zabije Nialla. Mógł mu powiedzieć, że bez niej.
-Danielle, miło cię widzieć. - zaczął Liam.
-Mi ciebie też...Was.
-Sophia Danielle Danielle Sophia. Czekasz na kogoś? - spytał.
-Na Milly.
-Ja na Nialla, dziwne.
-Bardzo dziwne, dobra ja się zbieram, miłego dnia. - odeszła.
-Narazie.
-A więc to jest Danielle, nie jest taka piękna. - odparła Sophia.
Myślałam, że wstane i walne jej twarzą o ściane.
-Jest perfekcyjna. - odpowiedział Liam.
No i dobrze!!
Złapała go za rękę.
W domu.
-Boże Niall, dupa, jedna, wielka. Nasze plany legły w gruzach.
-Dobra, skoro tak grają, my też zagrajmy ostrzej.
Poszliśmy do domu. Chłopcy tzn. Harry, Loui, Zayn i Niall udawali że wyszli z domu. Naprawdę poszli zagrać w karty do garażu. Liam siedział na dole oglądając tv, a ja gadałam z Dan u siebie.
Musiałam się wymigać, że stałam w korkach, itp.
W pewnym momencie dostałam ataku wyrostka, zaczęłam skręcać się z bólu.
Dan od razu zawołała Liama, przybiegł i klęknął obok łóżka.
Miałam wolną przestrzeń po stronie drzwi. Wybiegłam przez nie, zamykając ich na klucz.
-Milly! Ty aktorko! Otwórz drzwi!
-Nie. Posiedzicie tam dopóki nie wyjaśnicie sobie wszystkiego!
-Nie ma czego wyjaśniać! Milly!!! - krzyknęła Dan.
***
Oczami Danielle.
-Ale to zaplanowali. - odparł Liaś.
-Założę się, że wszyscy maczali w tym palce.
-Temu może chcieli nas zwabić w tej restauracji. - myślał Payne.
Wbiliśmy na interakcje Liama.
*Niech Payzer wróci*
*Danielle i Liam forever*



___________________________________________________________________

A wy co myślicie a Sophie i Liamie?

piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział 27

Musiałam się odwrócić. Mimo głośnej muzyki, te słowa usłysze wszędzie.
Tego się obawiałam, za mną stał Nialler. Może i obawiałam, lecz w głębi moje serce się cieszyło.
Ciężko mi było na niego spojrzeć, ale moja miłość do niego nie ustała.
Mimo wszystko go przytuliłam. Łzy napłynęły mi do oczu. Przytulając go zauważyłam, jak Louis szaleje z Elką, Danielle z Liasiem, a Harry całuje Alice. Zaśmiałam się.
-Co nie znaczy, że wszystko w porządku. - spojrzałam mu w oczy.
-Wiem, czeka nas poważna rozmowa. - wziął oddech i skierowaliśmy się do mieszkania.
***
-Nareszcie Haroldzie. Ale patrz ile musiało minąć, żebyśmy mogli na spokojnie cieszyć sobą. - uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Przecież ja zawsze rywalizowałem o twoje względy. - wzruszył ramionami.
-Zayn dalej jest ze swoim blond szczęściem?
-No coś ty! Gdy wytrzeźwiał i Louis mu opowiedział co ona zrobiła, rozstali się, nie może sobie wybaczyć, że przez niego Milly i Nialler... - urwał.
-Miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze. - dopowiedziała Elka. - a teraz Harry spadaj
bo ja i Danielle też chcemy się przywitać z Alice! Nie jesteś sam!
-Cześć Kochane! Jak ja się stęskniłam za Wami. Naszymi wypadami do centrum, zakupami, imprezami. - rzekłam.
-Teraz wszystko nadrobimy, nie martw się. - rozczochrała mi włosy dziewczyna Liama.
-Dziewczyny? Jesteście pewne, że oni się pogodzą? - spytałam siadając na wielkiej czerwonej sofie.
-No pewnie! - powiedziały równo.
Ja się długo zastanawiałam. Czy ona będzie w stanie mu wybaczyć? Zrobił ten tatuaż bez żadnego zastanowienia. Bardzo ją to bolało, niby się nie przyznawała, ale wieczorami ciągle oglądała ich wspólne zdjęcia. Płakała, chciała być silna, ale ciężko było.
Opowiedziałam to dziewczyną, nie przypuszczałyby, ale mamy nadzieję.
***
Oczami Liama.
-Ale nasze dziewczynki się zagadały. - powiedziałem.
-Jak zwykle. Ale długo się nie widziały, dajmy im chwile. - odpowiedział Louis.
-Coś miny mają nie za bardzo. - dodał Hazza.
-Myślicie, że Milly da Niallowi szanse? - spytałem.
-Jak nie, to tylko oznaka że Niall był idiotą. Wcale bym się Milly nie dziwił. - rzekł Louis.
-Chłopaki! Dajcie spokój! Oni na pewno będą razem! - zmotywował nas Harry, ale wygladał jakby
sam w to wątpił.
***
Milly.
Usiadłam na łóżku, skrzyżowałam nogi i podparłam głowę ręką, patrząc się w dół.
Niall usiadł naprzeciwko.
-Nie sądziłem, że aż tak się oburzysz jednym tatuażem.
No to mnie zatkało.
-Czyli, że to moja wina? - spytałam. - No nie sądziłam, Niall.
-Nie do końca, ale to tylko tatuaż.
-Może dla ciebie to tylko tatuaż. Dla mnie nie, bez namysłu poszedłeś do studia żeby go zrobić.
-Milly daj spokój, takie miałem wyzwanie. - odpowiedział.
-Zachciało się jej grać w jakieś wyzwania denne. Mogłes się nie zgadzać! - wzięłam głęboki wdech.
-Milly...- chwycił mój podbródek i przybliżył twarz.
-Nie. - wstałam, podchodząc do okna. - Przepraszam.
Łzy pchały mi się do oczu.
Do pokoju weszła Alice, Dan, El, Hazza, Liam i Louis.
-Wracamy do Angli? - spytał ich Niall.
-Mówiłem, że się pogodzą?! A nie mówiłem! - zaczał swój taniec radości Harry.
Wtedy odwróciłam się do nich ze łzami w oczach, które były już całe czerwone.
-Nie, Haroldzie. Ja nie wracam. - wybiegłam z mieszkania.
***
Byłam juz na dworze, szłam prosto przed siebie. Danielle wybiegła za mną.
-Milly, kochana. - przytuliła mnie. - nie płacz. Niee.
Akurat Danielle była jedyną osoba z którą chciałabym rozmawiać w tej chwili.
-Spokojnie, kazałam im zostać w środku.
-Kocham go. Tak cholernie go kocham. Ale nie dam rady. - pokiwałam przecząco głową. - Nie potrafie.
Wszystko zwalił na mnie, rozumiesz? Że to tylko tatuaż, a ja robie afere, nie wiadomo z czego.
-No nie żartuj nawet! - zdenerwowała się. - zaczekaj chwilkę.
Usiadłam na ławce. Po co ona chciała wrócić do środka?
***
Danielle.
Weszłam do mieszkania. Wszyscy siedzieli i czekali.
Widziałam, że nie ma Alice i Harolda. Musieli gdzieś iść.
-Poszli na spacer. - odpowiedział Liam. Czyta mi w myślach.
Niall wstał.
-Siedź, siedź. Ona jeszcze nie wraca. Powinniście wrócić do swojego hotelu, Paul będzie się martwił.
-Ma racje. A ty? - spytał Liam.
-Ja muszę coś załatwić. Zapomniałam torebki. Elka chodź ze mną.
***
Przyszła z Elką. Widziałam, że musiała jej powiedzieć.
-Gdzie idziemy? - spytałam.
-Napić się! - wydobyło się z ich ust.
One Direction wrócili do Anglii, jak napisał Liam, dziewczyny zostały. Nie potrafie mu wybaczyć.
Nie wiem czy kiedykolwiek tego dokonam.

wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 26



-Będziemy tęsknić! - przytulił nas Liam.
-My jeszcze bardziej!
Niall nie przyszedł się pożegnać, a my z Alice stwierdziłyśmy, że musimy się wyprowadzić.
Nie mogłam spokojnie patrzeć na blondyna, Malik spał. Nie zamierzałam go budzić.
-Macie dzwonić, pisać, wszystko! Pamiętajcie żeby nie szleć zbytnio, i macie o nas pamietać.
Nie zapraszajcie do domu nieznajomych chłopców, choćby nie wiem jak ładni byli. - pouczał nas Liam.
-Liasiu, spokojnie. Będziemy tęsknić.
Rok później.Włochy są piękne, uczyłyśmy się z Alice włoskiego więc nie miałyśmy problemów.
Chłopcy tzn. Liam, Harry i Lou odwiedzili nas tylko raz. Bo mieli koncert tutaj.
-Idziemy na impreze? - spytałam pewnego wieczoru.
-Milly, nie sądziłam, że pamiętasz takie słowo.
-Live while we're young! - zaśpiewałam. - musimy żyć na całego Alice. To są najpiękniejsze lata naszego życia. Czas zapomnieć o starych miłościach. Może spróbować na nowo, w tym pięknym miejscu.
Wiem, że w głębi serca chcesz wrócić do Londynu, ja też chce, lecz tam wszystko powróci, na każdym kroku dziewczynki będą biegać i śpiewać piosenki chłopaków, wystawa w każdym sklepie będzie z ich rzeczami, możesz ich spotkać w każdej chwili. Malika ze swoją laską. Zaczęłyśmy tutaj nowy rozdział w życiu, nie jestem gotowa, żeby tam wrócić, Niall nie zadzwonił ani razu, nie zadzwonił, nie napisał.
Pewnie teraz przytula się z inną dziewczyną. Ty masz szczęście bo zbliżyliście się z Harrym.
Możesz tam wrócić, lecz... lecz beze mnie. Ja nie mam po co, nie mam dla kogo.
-Milly. Pamiętaj, że masz mnie Liama, Louisa, Hazzę. Nie wiem prawdę mówiąc co z Niallem, ale napewno nie zapomniał o twoim istnieniu. A jeśli chodzi o mnie i o Harolda, to ostatnio zaproponował mi, żebyśmy spróbowali. Zgodziłam się. - powiedziała Alice.
-Jejku! Jak się cieszę! - uściskałam ją. - prawdę mówiąc od począku o tym wiedziałam.
-Osz ty! Czemu mi nie powiedziałaś?
-To była tajemnica. - poruszałam brwiami. - chcesz wrócić?
-Gdzie?
-Do twojego Londynu.
-Chciałabym, ale nie teraz, Hazzy i tak nie ma bo mają trasę, a nie chcę żebyś tam cierpiała. A Niall to dupek. - odpowiedziała.
Tylko jej słowa mogły mnie pocieszyć.
-Więc bawmy się i na impreze!
Ubrałyśmy sukienki i wyszłyśmy na dancing.
Umówiłyśmy się z koleżankami, które tu poznałyśmy. Nie widzą nic o 1D, ani o nikim.
Postanowiłyśmy im nic nie mówić, żeby tematu nie drążyły.
Myśle, że muszą minąć lata, żeby mogła o nim zapomnieć. Choć jeśli to była prawdziwa miłość, nigdy nie pokocham ponownie. Akceptowałam wszystkie jego wady i zalety. Tyle razy się kłóciliśmy ale byliśmy w sobie zakochani więc wybaczaliśmy sobie wszystko.
Ale nie cierpie go, co z niego za chłopak? Tylko się ze mną drażni. Coż to za chłopak!
Czemu robi takie głupoty? W ogóle mnie nie słucha.
Ale byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Miłość zrodziła się z przyjaźni.
-...no i myśle, że fajnie by było.
-Jasne. - odpowiedziałam.
-Czyli się zgadzasz? - spytała.
-jasne.
-Kochasz go?
-Jasne.
-Widze, że w ogóle mnie nie słuchasz.
-Jasne.
-Milly! - krzyknęła.
-Co?
-Zamyśliłaś się.
-Może. - łyknęłam soku. Głośna muzyka dochodziła z każdego zakątku wielkiej ciemnej sali. Tłumy ludzi tańczyło, inni rozmawiali.
-Ale jedno mi udowodniłaś dzisiaj Milly. - spojrzałam na nią pytająco. - kochasz go. Cholernie go kochasz.
Wstałam i poszłam tańczyć, obok mnie bujali się jacyś włosi.
-Kocha go...- Alice podparła się o stolik z zadowolonym uśmiechem.
Alice.Wyszłam przed klub. Miałam czas, żeby porozmawiać z Harry.
-... codziennie go wspomina, ma ich wspólne zdjęcie koło łóżka, lecz ani razu na nie nie spojrzała, ale ogólnie jest w dobrym stanie.
-Niall, też udaje, że wszystko w porządku, dzisiaj rano wyszedł z domu i jeszcze nie wrócił. Powiedział, żeby na niego nie czekać. - odpowiedział Hazza.
-Oboje ukrywają swoje emocje.
-Niall żeby nikt nie uraził jego ego, nawet nie chciał o niej słyszeć, nie chciał zadzwonić. Lecz gdy Liam do niej dzwonił niby przybiegł do pokoju, żeby oglądać tv, a słuchał o czym gadają.
-Duma jest ważniejsza. - skomentowałam.
-Niedługo się zobaczymy. Muszę kończyć. Ściskam cię mocno. Paa. - pożegnał się.
-Mam nadzieje.
Wróciłam do środka. Mandy, dalej bawiła się u boku jakiś frajerów.
Ciekawa byłam co Harry miał na mysli mówiąc niedługo się zobaczymy. Chciałam go zobaczyć teraz, w tej chwili.
Ponieważ było tutaj dużo hindusów. A wybiła godzina 22:00. Co oznacza, że do rana bawimy się przy muzyce bollywood! Oh yeah! Razem z Milly, obejrzałyśmy mase filmów.
Więc znalazłam ją i zaczęłyśmy śpiewac i tańczyć do filmowych piosenek.
Po dwóch piosenkach usiadłam zmeczona przy barze. Zamówiłam sok.
Nic nie zastąpi tej zabawy. Chłopcom też kiedyś puściłyśmy film bollywood to też byli bliscy łez.
Usiadł obok mnie jakiś chłopak. Widać było, że włoch.
-Kocham Cię. - powiedział i przybliżył się.
-Raz żyjemy, raz umieramy, raz bierzemy ślub i raz kochamy. Tylko raz. - usłyszałam znajomy głos.
Łzy napłynęły mi do oczy. Musiałam się odwrócić...
_________________________________________________

Jak Wam się podoba nowy teledysk?! Jednym słowem: boski.
Wiele momentów można by było wymieniać. Malik nawet jako dziewczyna jest boski <3
Pozdrawiam xx

piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 25

Na drugi dzień rano.
-Nareszcie ich wyciągniemy, tylko szkoda, że media tak dużo o tym wiedzą. - powiedziałam, w tej chwili zobaczyliśmy, że każdy siedzi w innym rogu celi. Przecież Harry i Zayn rywalizowali o Alice.
Dziwne. Pewnie ostro musieli wczoraj wymienić zdania.
-Heeej! - krzyknął Liam.
-Nareszcie. - parsknął Hazza.
-Mam pomysł, zostawmy ich tu jeszcze, bo w domu spokój, a oni najwyraźniej humoru nie mają. - Odpowiedział Lou.
-Idziemy? Chce pod prysznic. - skomentował Zayn.
Nie wiem co im jest.
Wieczorem organizujemy w domu zabawe w prawda czy wyzwanie.
Bałabym się, że Lou spyta Zayna co czuje do Al. Ale wszystko się wyjaśni. Obiecali, że wszyscy grają.
Zbliżała się 19:00 my jeszcze z Liamem, kończyliśmy oglądać jakiś teleturniej. Nie było w domu Malika. Kazał na siebie czekać.
-Sory za spóźnienie ludzie. - wpadł do domu.
-A to jest, przepraszam? - wstałam widząc jakąś laske.
-Milly, grzeczniej. - powiedział mulat a my z Liamem spojrzeliśmy po sobie z niedowierzaniem.
-To jest Kate. - na to imie Alice aż wypluła przez siebie cole, której nie zdąrzyła połknąć. Myślałam, że wybuchne.
-Ma tyle tapety na mordzie, że jest cała pomarańczowa. - szepnęła do nas Alice. W tym momencie z Daddym nie wytrzymaliśmy.
-Ogarnijcie się ludzie. Kate będzie z nami grała w waszą gre.
-Yyyy. - spojrzałam na nią. Jej krótka spódniczka ledwo zasłaniała co trzeba. Już sobie wyobrażam jej siedzenie na ziemi. Chyba będzie musiała stać! xD
-Dobra gramy ludzie! - zwołaliśmy wszystkich. Nie powiem Stylesa też ona zdziwiła.
-Co Malik ma gust. - powiedział mi na ucho Loui.
-Ja zaczynam. - zgłosił się Niall. - Milly.
-Taak?
-Prawda czy wyzwanie.
-Prawda. - odpowiedziałam, choć się bałam.
-Chciałabyś wrócić do gry w tenisa? - nie ma tak źle, bałam się, że wymyśli coś głupiego. Widocznie chce wiedzieć.
-Czasami mam momenty, że tak, chciałabym znowu stanąć na korcie, chwycić rakiete, zawody, tłumy ludzi... Starczy. Teraz ja. Harold. - powiedziałam dumnie. Wystraszył się.
-Prawda.
- Czy jest osoba... - przerwałam. - która aktualnie ci się podoba?
-Jest. - rzekł zmieszany. - poruszałam brwiami w kierunku Tomlinsona.
-Ty..yy..Kate.
-Prawda.
-Ile się znasz z Zaynem?
Mój wybuch śmiechu był znowu bliski.
-2 dni.
-Hahahahaha prze.. przepraszam - pobiegłam do łazienki.
Ogarnęłam się i wyszłam.
-Żyjesz? - spytała przyjaciółka.
-Taak.
-Teraz ja. - wróciła do zabawy koleżanka Zayna. - Niall, tak?
-Jop. Wyzwanie.
Niall....

-Słyszałam, że boisz się zrobić tatuaż.
Przesadza....
-Więc, twoje wyzwanie to... zrobić sobie tatuaż...
Zabije ją!!
-Z imieniem twojej pierwszej dziewczyny w życiu.
Już po niej!! Louis i Liam chwycili mnie za ręce, żebym się nie wyrwała.
Popatrzyła na mnie chciwie. Chyba wie, że jej nie lubie.
Widziałam wachanie ze strony Nialla, ja byłam bliska płaczu.
Nie, nie zrobi tego napewno. Alice wyszła z pokoju.
-Dobra. - dobiegł mnie jego głos. - zrobie to.
-Idziemy z tobą. - powiedziała plastikowa dziunia, chwyciła Zayna za ręke i wyszli z Niallem.
Poszłam do pokoju.
Wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. Weszła reszta. ( Alice, Harry, Louis i Liam)
-Może tego nie zrobi. - odparł Harry, gdy się rozsiedli.
-Rozmyśli się.
-Co to w ogóle za laska i jakim prawem kazała mu to zrobić! - wściekła się Alice.
Nie odezwałam się ani słowem. Juz ja sobie pogadam z Malikiem, jeśli wróci do domu. Też był zdziwiony.
Dzwonił mój telefon. Nie raczyłam go nawet podnieść i spojrzeć kto dzwoni.
-Niall. - odparł Louis. - Halo? - odebrał.
-Daj mi Milly.
-Ona nie może teraz.
-Właśnie stoję przed budynkiem, za chwile wchodzimy, jestem podekscytowany. - rzekł Niall.
-Niall nie rób tego. Milly nie jest zadowolona.
-Chce to zrobić. - rozłączył się.
-Czasami żałuję, że przyjaźnię się z takimi debilami. - wzięła głęboki oddech Alice i wyszła z pokoju.
Za nią wyszła reszta.
Po dwóch godzinach, usłyszałam jak wchodzą do domu. Zayn był nieźle wstawiony.
-Gdzie zgubiłeś swoją księżniczkę!? - z wielką ironią przywitała go przyjaciółka.
-Stoi przede mną.
-Spadaj palancie. - wróciła do ogladania telewizji z Haroldem.
Alice.Niall usiadł przed nami, wyłączając telewizor.
-Jakbyś chciał wiedzieć to MY to ogladaliśmy. - powiedział Tomlinson.
-Zrobiłem to. - odpowiedział.
-Mamy ci bić brawo? Czekasz na oklaski pewnie.
-Milly jest na górze, ale nie sądzę, żeby chciała cię widzieć.
Wstał i poszedł.
Mandy.Zapukał i wszedł do pokoju, był trzeźwy. Usiadł na kraju łóżka.
-Musimy pogadać. - zaczął.
-Sądzisz, że jestem zadowolona, że masz wytatuowane imie jakiejś dziewczyny? Teraz jesteś ze mną. Chyba jesteś...
-Nie mów, że jesteś o to zła. To tylko tatuaż. Ja to bym mógł ożenić sie z tobą, nawet zaraz. - bronił się.
- Raz żyjemy, raz umieramy, raz bierzemy ślub i raz kochamy. Tylko raz. A tatuaż zostanie na całe życie, Niall. Mogłeś to przemyśleć chociaż. A teraz nie wiem co z nami. Chce zostać sama. - odpowiedziałam.
Wyszedł, bez słowa, wyszedł. Przykryłam twarz pościelą. Nie chciałam tu już mieszkać, choć Liam, Lou i Harry, nie zapominając o Alice są najlepszymi moimi przyjaciółmi. Zayn też był. Ale ostatnio...przesadza.

niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 24

ZaynNie mogłem wysiedzieć w tym samochodzie, jak go dopadne. Jak można pisać takie bzdury.
Tak, wiem. Dziennikarze wszędzie wtykają nos, a jak napiszą jakąś sensację to szybciej sprzedają gazety, a o to w tym chodzi.
-Nie możecie tam wejść! - próbowała nas zatrzymać sekretarka.
-Dam pani autograf. - próbował ją przekupić Loui.
-Naprawdę? - zmiękła.
-Tak. Ale musimy tam wejść!
-Nie, nie mogę was wpuścić.
-Bilety na koncert? Dla córki? Siostrzenicy? - starał się Tomlinson.
-Osoba która to napisała siedzi w pokoju na końcu korytarza po lewej stronie.
-Dziękujemy. - odeszliśmy. A Louis dał jej ten autograf, bilet powiedział że prześle pocztą.
MillyNie mogę tak poprotu siedzieć w domu i nic nie robić!
-Alice, zbieraj się. Wychodzimy.
-Wooohoo! Wkońcu coś się zaczyna dziać.
Szybko wsiadłyśmy w taksówkę. Nie nawidzę korków. Szybciej na nogach byśmy zaleciały.
NiallZayn był straszliwie oburzony, ja nie mniej. Mandy cierpiała a ja jedyne co mogłem zrobić to załatwić sprawę w tym biurze. Zayn podszedł do siedzącego do nas tyłem faceta i uderzył gazetą o biurko.
-O widzę, że samo One Direction mnie odwiedziło. Co was sprowadza w moje skromne progi?
-Teraz taki miły co? Słyszę tą ironię.
-Jak można pisać takie bzdury!
-Możemy cię pozwać i leżysz stary.
-A co wy mi możecie pff... - wzruszył ramionami dziennikarz.
-Bo jak zaraz ci..- podniół rękę Malik, ale Harry z Liamem go złapali w porę.
-Prędzej ja was mogę zamknąć jak wezwę ochronę.
Zayn nie wytrzymał i walnął gościa tak że spadł na ziemię wraz z krzesłem. Próbowałem odciągnąć przyjaciela.
Do pokoju wbiegła Milly i Alice.
-Ej! - krzyknęła Al.
Dziennikarz się podniół i zamiast walnąć Zayna uderzył przez przypadek Alice. Wygladało to na złamany nos. Alice się wkurzyła. Na maxa. Walnęła go całą pięścią.
-To za mój złamany nos!
-Alice jaki sierpowy. - pochwalił ją Liam.
-Niech nikt się nie rusza! - do pokoju weszła policja. - porozmawiamy na komisariacie.
-No to mamy przerąbane. - odparł Payne.
Pojechaliśmy na tą policję. Wyjaśnialiśmy wszystko, policjanci nie chcieli wiedzieć o co taka bójka.
Wyjaśniłem, że nie ma prawa wypisywać takich bzdur.
Zayn.-Dlaczego go uderzyłeś? - spytał policjant.
-Głupie pytanie.
-Odpowiedz jak pytają.
-A czemu nie?! Takie bzdury wypisywał. Odzywał się jakby rozmawiał z powietrzem to go walnąłem a co się będę powstrzymywał. - wyjaśniłem.
-Młodzież. Dobra podaj nam swoje dane, jesteś zatrzymany.
-Za co?
-Mam prawo na 24 godziny, ta bójka nie powinna mieć miejsca. Lepiej porozmawiać.
-Próbowałem rozmawiać. - wstałem.
-Weźcie go do aresztu, może odsapnie tam.
NiallMiedzy czasie opatrzyli nos przyjaciółki. Powiedzieli, że mają prawo zatrzymać nas na 24 godziny, jednak że po nas nie zauważyli że braliśmy w tym udział, przymknęli Alice, Zayna i Hazze.
-A ten idiota co? Oczywiście nie winny! Złamał mi nos kretyn! - krzyknęła Alice.
Musieliśmy wrócić do domu, już sobie wyobrażałem artykuł na następny dzień.
"One Direction w więzieniu" Super.
Milly.-No ja w to nie mogę uwierzyć. - chodziłam po pokoju. - Moja przyjaciółka siedzi w więzeniu a ja nie mogę nic zrobić.
-W towarzystwie Zayna Malika I Harry'ego Stylesa każda dziewczyna chciałaby być na jej miejscu. Nawet siedząc w więzeniu. - zaśmiał się Louis.
-Co za ekstremalne przeżycia.
-Może chodźmy jeszcze raz do tego kolesia.
-Nie, Niall. Na dzisiaj wystarczy. Wszyscy musimy ochłonąć. - odparłam.
Dzwoniła do mnie mama Alice.
-Szybcy są. - spojrzał na telefon Lou.
-Dobry wieczór. W czym mogę pani pomóc? - odebrałam.
-Milly, dziecko. Nie bądź taka dobra. Policja do mnie dzwoniła.
-Ups. - szepnęłam do chłopców.
-Mandy! - krzyknęła do słuchawki że aż ją odsunęłam od ucha.
-Tak?
-Co tam się stało?
-Bo mieliśmy taką sytuację, że pewien dziennikarz...
Liam wyrwał mi słuchawkę.
-Dobry wieczór, mówi Liam Payne. Dziennikarz napisał artykuł w któym obraził Milly i chłopaków. I się wkurzyli. I poszli do studia. I zaczęli się bić.
-Bez i, prosze.
-Zaczęli się bić, dzienniakrz wstawając chciał uderzyć Zayna ale uderzył w Alice, łamiąc jej nos. Ona mu oddała i ją zamknęli.
-Matko Boska.
-Spokojnie, wszystko pod kontrolą. Niech się pani nie martwi. Jutro pani córka będzie w domu i do pani oddzwoni. Dowidzenia. - rozłaczył się.
-Uff. Dzięki Li. - rzekłąm i położył mi rękę na ramieniu.
 W tym samym czasie w więzeniu: ...

poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział 23

Kilka dni temu, gdy siedziałam na tej ławce, gapiąc się w przechodzące pary zakochanych,
przyszedł Liam.Nasz opiekuńczy Daddy. Powiedział że Josh może mnie specjalnie zatrzymywać przy sobie.Zdecydowałam się iść do niego, jednak nie chciałam sama. Liam poszedł ze mną.
-Tak Milly masz racje, wszyscy macie. Zrobiłem wszystko specjalnie. Chciałem znowu z toba być.
Nie wiedział że to nic nie zmieni.
Bałam się wrócić do domu, Liam prawie na siłę mnie ciągnął, lecz Niall wybiegł
przed dom i przytulił tak, że czułam bicie jego serca.
Wszystko się ułożyło.
Dzisiaj chłopcy mieli nagrywać reklame pepsi.
-Jak można dać do reklamy takich pięciu idiotów, przecież wy tego nie nakręcicie. - śmiała się z nich przyjaciółka.
-Podważasz naszą inteligencję, i myślisz że nie umiemy być spokojni? - spojrzał na nią poważnie Loui, któremu Harry rzucił marchewkę, a Tommo dostał w głowę, i zaczęli się śmiać.
-Tak myśle. - odpowiedziała.
Siedziałam i się im przyglądałam, sama prawdę mówiąc nie mogłam sobie tego wyobrazić.
-Pepsi, pepsi. - Harry ciagle chodził po domu i podśpiewywał zerkając na Al.

Poszłyśmy do pokoju.
-To będzie jedna wielka katastrofa.
-Oj kochanie nie przesadzaj. - przechodził obok pokoju Malik.
-Nie mów tak do mnie. - podeszła do drzwi i trzaskając zamknęła je.
-Whatever. - rzekłam. - nie zauważyłaś że ostatnio Harry i Zayn jakby rywalizują o twoje względy? Miłe słówka, gesty..
-Niestety zauważyłam. A ja nie wiem co zrobić. Oni są braćmi a jak skrzywdzę któregoś.
Będe się czuła źle i ja i oni.
-Twoja decyzja.
-Myślałam, że mi pomożesz. - powiedziała i Louis przyszedł do pokoju.
-Dziewczynki my się zbieramy. Życzcie nam szczęścia.
-Nie potrzeba wam. - pomachałam im.
Jeszcze się pytali czy nie chcemy z nimi jechać. Ale zrezygnowałyśmy.
Alice wyszła pobiegać to ja zdecydowałam że nie będę marnować tego dnia i skoczę do centrum.Plątając się po wielkiej galerii handlowej zauważyłam dziwnie przyglądających mi się ludzi.Z początku nie zwracałam uwagi, lecz coraz bardziej denerwowało mnie tNie znałam Miami, tej galerii też. Śmiałam się pod nosem nie mogąc trafić do wyjścia.
-Do końca korytarza i na prawo masz wyjście. - wskazała mi drogę jakaś dziewczyna. Podziękowałam i udałam się we wskazane miejsce.
Po drodzę skoczyłam po vansy, gdy ujrzałam je na wystawie wiedziałam, że nie mogę przejść obojętnie.Kasjerka także gapiła się na mnie jak głupia, szepcząc coś do koleżanki. Dziwne.
Kupiłam buty i wyszłam ze sklepu chcąc się udać do domu. Nie wiedziałam o co ludziom chodzi.Przed wyjściem był kiosk z gazetami. Tam wszystko się wyjaśniło.Na okładce moje zdjęcia i Nialla.
"Ich związek wkońcu nie jest tajemnicą. Teraz cały świat dowiedział się prawdy.
Tylko co to za dziewczyna?"
Kupiłam ją i wyszłam czytając.
"Niall Horan wkońcu przyznał się że nie jest singlem. Zdjęcia z tajemniczą dziewczyną,
gdy się całują na plaży, tańczą... Nareszcie wszystko się wyjaśniło. Tylko dlaczego mamy nagrania, gdy leży na plaży obok Zayna Malika, kiedy się przytulali w centrum.''Czy już Niall jest zdradzany? "
-Podsumuję to jednym słowem: ja pierdole. - powiedziałam na głos, do siebie.
No i wszystko wyjaśnia. Dlaczego piszą o mnie i Maliku, przecież jesteśmy przyjaciółmi, chciałam mu pomóc. Nie zdradzam Nialla! Reporteży zawsze coś spieprzą i napiszą kłamstwo. Chcą żeby czytano ich gazety.
No ciekawe co on na to powie. Oni. Pewnie też się wkurzą. Mam nadzieję że nie zrobią awantury.Z zepsutym humorem wróciłam do domu. Jeszcze nikogo nie było. Weszłam na twittera.Dużo miałam reakcji. Byli tacy którzy gratulowali, życzyli szczęścia. Pisali że jestem świetną dziewczyną dla Nialla, chociaż nie bardzo mnie znają. To przez wszelakie akcje charytatywne, pomoc w schroniskach i domach dla starszych osób. Czułam się przez nie wspierana.Też przecież byłam, jest Directioners, powinnyśmy być jak rodzina.
Bez hejtów by się nie obeszło. Zazdrosne Directioners pisały że mam się odwalić od Nialla,
że jestem zdzirą, że zdradzam go z jego własnym przyjacielem. Że Niall jest tylko ich.
Dlaczego one się nazywają Directioners? Powinny akceptować związki chłopaków.
Tak jak zdarzają się osoby które nie akceptują Danielle i El. Nie znają ich nawet!
Ale chyba taka ludzka natura.Nikt nie wie jak mi z tym ciężko, jak się czułam gdy ci wszyscy ludzie gapili się w moją stronę.Nie wiedziałam czy komuś o tym powiedzieć. Nie chciałam
ich martwić, ale pewnie sami się dowiedzą.
Usłyszałam trzask drzwiami, uchyliłam drzwi od pokoju i zobaczyłam Alice która rzuca z całych sił gazetą o podłogę.
-Szlak by to wszystko trafił! -krzyknęła, wyszłam z pokoju. Ona szybko podniosła gazetę,chcąc ją ukryć.
-Widziałam już.
-Milly! - podbiegła i mnie przytuliła. - To takie okropne. Wiem, że ci cieżko, i że pewnie powiesz że nie wiesz co czuję. Ale nie musisz nic mówić, ja też nie muszę. Poprostu usiądźmy, może obejrzymy jakiś film dla uspokojenia. Albo pogramy w coś. - powiedziała szybko.
-Możemy włączyć tv.
Tylko włączyłyśmy a leciały wiadomości w których byłam z Niallem. Cóż za piękny początek.
Alice wstała i wyłączyła telewizor.
-What the..
-Fuck. - dokończyłam i oparłam się na łóżku.
Gdy przyszli chłopcy nie pokazywałyśmy im artykułu. Chciałyśmy posłuchać o reklamie.


-Nie cieszysz się? - spojrzał w moją stronę Horan.
-Jasne, że się cieszę. Jestem pod wrażeniem.
-To nie jest szczery uśmiech. Kochanie o co chodzi? - spytał.
-No ja więcej nie wytrzymam! Sory Milly. - Alice wstała i rzuciła w nich gazetą.
Długo czytali, jakby analizowali każde słowo. Malik wstał pierwszy. Tak jak się spodziewałam. Nie wytrzymał długo.
-No ja nie wierze!
-Jak można takie kłamstwa wypisywać.
-Jedziemy do tego reportera.
-Co myślisz Milly?
-A co być zrobił na ich miejscu!
Wypowiedział się każdy z One Direction. Wygladali na mocno wkurzonych.
-Już nie mam siły chłopcy. Jak byłam w galerii wiecie jak wszyscy patrzyli, obgadywali?
Na twitterze też.
-Milly idź odpocznij. My się tym zajmiemy. - Harry chwycił mnie za ramię i odprowadził
do pokoju. Byłam tak zmęczona że usnęłam.

środa, 30 stycznia 2013

Rozdział 22

Rozłączyłam się. Reszta patrzyła na mnie z zaciekawieniem.
-Josh jest w szpitalu. Mówią że chciał popełnić samobójstwo. - połknęłam mocno ślinę.
Różne myśli chodziły mi po głowie. Czy to przeze mnie? Czy gdybym mu tyle nie powiedziała i nie zostawiła samego na tej plaży.. to, to może by się nic nie stało.
Zespół i Alice wygladali jakby nie mogli w to uwierzyć, lecz nikt się nie odezwał.
-Lou? Zawieziesz mnie do szpitala? - spytałam.
-Ja mogę. Dzisiaj odebrałam prawko. - odpowiedziała Alice.
-Ale ja jade z wami. Jakby ona spanikowała.

Reszta została w domu. Przypomniałam sobie że nawet nie spytałam w którym jest szpitalu.
Po odzieweniu trzech nigdzie go nie było. Został nam ostatni.
Na pewno tam jest.
Weszliśmy do pustego korytarza. Prawie pustego. Podbiegłam do jego mamy.
-Mandy. Dobrze że jesteś.
-Chciałam zobaczyć co z nim.
-Powiedział mi żebym do ciebie zadzwoniła. Nie wiedziałam że jesteś w Miami. - rzekła jego rodzicielka.
-Tak się złożyło.
-Czyli to on powiedział żeby zadzwonić do Milly? - wtrącił zdanie Loui.
-Tak, tak. Czułam że pewnie się spotkaliście.
Wiedziałam że muszę jej wszystko opowiedzieć. I tak by się dowiedziała. Wolałam żeby ode mnie, chociaż mogła mnie wyrzucić, żebym więcej nie spotkała jej dziecka.
-I wtedy odeszłam i zostawiłam go na ławce. Kompletnie samego. - podeszłam do niej, stała przed szybą, spoglądając na niego.
-Nie wiedziałam.. Może gdybyśmy z ojcem nie nalegali żeby się tu przeprowadzić wszystko byłoby jak dawniej. Wy.
-Czasu się nie cofnie.
-Tak Lou. Ale nie wiadomo co los by z nami zrobił, ja poznałam nowych przyjaciół. Mam chłopaka...- rzekłam.
-Przyjeciele.. To oni zmienili Josha. Po ich zachowaniu stwierdziłam że nie będzie z nim jak wcześniej. Zaczął pić, palić.
-Stąd to zachowanie. - znowu dopowiedział Lou.
-To napewno nie jest pani wina. Pani wychowała go idealnie. Poprostu zaczął dojrzewać. Zmienił się. - dałam jej ręke na ramie.
Patrzyłam na niego przypiętego do aparatury. Lekarze co chwila przychodzili i kontrolowali sytuację. Szkoda mi było na niego patrzyć.
Ale jak miałam postąpić. Na plaży? Zerwać z Niallem i znowu z nim być?
Pojawił się po prawie roku, tak nagle, a Nialla, Nialla kocham.
Myslałam że taka więź istnieje tylko w romantycznych filmach, ale nie mogłam przestać o nim mysleć. Ciągle chciałam być blisko.
A z drugiej strony nie wiem czy chciałabym wrócić do przeszłości, i dalej nie znać tych szalonych idiotów. Może byłabym z Joshem szczęśliwa.
Ale nie wrócimy do tych czasów.
-Nie potrzebnie cię tu ściągnęłam drogie dziecko.
-Dobrze pani zrobiła.
Jej mąż był ciągle w pracy, wracał tylko na noc. I to nie zawsze.
Może Joshowi brakowało zainteresowania, lub meskiej ręki.
Przecież to tak, jakby nie miał ojca, bo ten ciągle był zajęty. Już od czasu jak Frost był mały.
Wieczorem wróciliśmy do domu. Alice siedziała z Zaynem w salonie, jedli kolację, oglądali filmy.
Ja wróciłam do pokoju. Nie wiem co z tą dziewczyną. Raz Zayn raz Harry.
Nie powinna obu dawać nadziei.
Ale to nie moja sprawa.
-Milly, nie zadręczaj się. - usiadł obok mnie Liam wręczając gorącą herbatę.
-Wiesz Li, nie wiem co my byśmy zrobili gdyby nie ty. Zawsze jesteś gdy cię potrzeba.
-Od tego są przyjeciele, kochana. - uśmiechnął się.
Kilka następnych dni spędziłam u Josha gdy wypisali go ze szpitala.
Chciałam pomóc jego mamie, dodać im towarzystwa. Jednak nie wszystko szło najlepiej. Mało czasu spędzałam z przyjaciółmi, Niallem. No ale przeciez powinni mnie chociaż w małym stopniu zrozumieć.
Nie mogłam postąpić inaczej.
Gdy wróciłam do domu pod wieczór Niall był sam.

-Czy ty musisz codziennie do niego łazić?
-O co ci chodzi, Niall?
-Pamietasz jeszcze że masz przyjaciół? Mnie?!
-Pamietam i to bardzo dobrze! Nie rozumiesz że chce im trochę pomóc?! - wybuchnęłam.
-Dlaczego akurat ty! On ma podobno swoich przyjaciół.
-Martwię się że znowu to będzie chciał zrobić.
-Że co że się zabije?! Też mamy coś zrobić takiego żebyś na nas zwróciła uwagę?!
-Niall! - krzynęłam.
-Niall, Niall. Co Niall? - powtórzył.
-Powinieneś to uszanować. - uspokoiłam się.
-Jakoś nie potrafię. Dziwne nie? Też mamy uczucia. Alice wiele razy chciała z tobą pogadac ale oczywiście nie raczyłaś odebrać telefonu! Nie raz myslę że on znaczy dla ciebie wiecej niż my. Może powinnaś z nim być?!
-Możecie ciszej się kłócić?! Słychać was aż przed domem. - wszedł Zayn.
Nawet nie zwróciliśmy uwagi kiedy przyszli.
-Przegiąłeś Nialler. - wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Tylko usłyszałam jego słowa:
-Tak! Idź do niego.
***
-Niall co ty do jasnej cholery robisz? - spytał go Tomlinson. - Przecież ją kochasz.
-Kocham ją! Bardzo! Ale nie mogę o tym myśleć że ten dupek tak ją wykorzystuje, żeby spędzić czas gapiąc się na nią.
-Sądzisz że robi to specjalnie? - spytał Lou.
-Jasne!
***
Czułam ból. Ból w sercu. Przecież Horan był dla mnie najważniejszy.
Nie chciałam żeby tak myśleli.
Alice. Zostawiłam ją, a pewnie potrzebowała pomocy.
A ja jak tchórz wyszłam z domu.
Usiadłam na ławce na plaży i łzy spłynęły po moich policzkach.
-Jestem okropna. - myślałam.