środa, 30 stycznia 2013

Rozdział 22

Rozłączyłam się. Reszta patrzyła na mnie z zaciekawieniem.
-Josh jest w szpitalu. Mówią że chciał popełnić samobójstwo. - połknęłam mocno ślinę.
Różne myśli chodziły mi po głowie. Czy to przeze mnie? Czy gdybym mu tyle nie powiedziała i nie zostawiła samego na tej plaży.. to, to może by się nic nie stało.
Zespół i Alice wygladali jakby nie mogli w to uwierzyć, lecz nikt się nie odezwał.
-Lou? Zawieziesz mnie do szpitala? - spytałam.
-Ja mogę. Dzisiaj odebrałam prawko. - odpowiedziała Alice.
-Ale ja jade z wami. Jakby ona spanikowała.

Reszta została w domu. Przypomniałam sobie że nawet nie spytałam w którym jest szpitalu.
Po odzieweniu trzech nigdzie go nie było. Został nam ostatni.
Na pewno tam jest.
Weszliśmy do pustego korytarza. Prawie pustego. Podbiegłam do jego mamy.
-Mandy. Dobrze że jesteś.
-Chciałam zobaczyć co z nim.
-Powiedział mi żebym do ciebie zadzwoniła. Nie wiedziałam że jesteś w Miami. - rzekła jego rodzicielka.
-Tak się złożyło.
-Czyli to on powiedział żeby zadzwonić do Milly? - wtrącił zdanie Loui.
-Tak, tak. Czułam że pewnie się spotkaliście.
Wiedziałam że muszę jej wszystko opowiedzieć. I tak by się dowiedziała. Wolałam żeby ode mnie, chociaż mogła mnie wyrzucić, żebym więcej nie spotkała jej dziecka.
-I wtedy odeszłam i zostawiłam go na ławce. Kompletnie samego. - podeszłam do niej, stała przed szybą, spoglądając na niego.
-Nie wiedziałam.. Może gdybyśmy z ojcem nie nalegali żeby się tu przeprowadzić wszystko byłoby jak dawniej. Wy.
-Czasu się nie cofnie.
-Tak Lou. Ale nie wiadomo co los by z nami zrobił, ja poznałam nowych przyjaciół. Mam chłopaka...- rzekłam.
-Przyjeciele.. To oni zmienili Josha. Po ich zachowaniu stwierdziłam że nie będzie z nim jak wcześniej. Zaczął pić, palić.
-Stąd to zachowanie. - znowu dopowiedział Lou.
-To napewno nie jest pani wina. Pani wychowała go idealnie. Poprostu zaczął dojrzewać. Zmienił się. - dałam jej ręke na ramie.
Patrzyłam na niego przypiętego do aparatury. Lekarze co chwila przychodzili i kontrolowali sytuację. Szkoda mi było na niego patrzyć.
Ale jak miałam postąpić. Na plaży? Zerwać z Niallem i znowu z nim być?
Pojawił się po prawie roku, tak nagle, a Nialla, Nialla kocham.
Myslałam że taka więź istnieje tylko w romantycznych filmach, ale nie mogłam przestać o nim mysleć. Ciągle chciałam być blisko.
A z drugiej strony nie wiem czy chciałabym wrócić do przeszłości, i dalej nie znać tych szalonych idiotów. Może byłabym z Joshem szczęśliwa.
Ale nie wrócimy do tych czasów.
-Nie potrzebnie cię tu ściągnęłam drogie dziecko.
-Dobrze pani zrobiła.
Jej mąż był ciągle w pracy, wracał tylko na noc. I to nie zawsze.
Może Joshowi brakowało zainteresowania, lub meskiej ręki.
Przecież to tak, jakby nie miał ojca, bo ten ciągle był zajęty. Już od czasu jak Frost był mały.
Wieczorem wróciliśmy do domu. Alice siedziała z Zaynem w salonie, jedli kolację, oglądali filmy.
Ja wróciłam do pokoju. Nie wiem co z tą dziewczyną. Raz Zayn raz Harry.
Nie powinna obu dawać nadziei.
Ale to nie moja sprawa.
-Milly, nie zadręczaj się. - usiadł obok mnie Liam wręczając gorącą herbatę.
-Wiesz Li, nie wiem co my byśmy zrobili gdyby nie ty. Zawsze jesteś gdy cię potrzeba.
-Od tego są przyjeciele, kochana. - uśmiechnął się.
Kilka następnych dni spędziłam u Josha gdy wypisali go ze szpitala.
Chciałam pomóc jego mamie, dodać im towarzystwa. Jednak nie wszystko szło najlepiej. Mało czasu spędzałam z przyjaciółmi, Niallem. No ale przeciez powinni mnie chociaż w małym stopniu zrozumieć.
Nie mogłam postąpić inaczej.
Gdy wróciłam do domu pod wieczór Niall był sam.

-Czy ty musisz codziennie do niego łazić?
-O co ci chodzi, Niall?
-Pamietasz jeszcze że masz przyjaciół? Mnie?!
-Pamietam i to bardzo dobrze! Nie rozumiesz że chce im trochę pomóc?! - wybuchnęłam.
-Dlaczego akurat ty! On ma podobno swoich przyjaciół.
-Martwię się że znowu to będzie chciał zrobić.
-Że co że się zabije?! Też mamy coś zrobić takiego żebyś na nas zwróciła uwagę?!
-Niall! - krzynęłam.
-Niall, Niall. Co Niall? - powtórzył.
-Powinieneś to uszanować. - uspokoiłam się.
-Jakoś nie potrafię. Dziwne nie? Też mamy uczucia. Alice wiele razy chciała z tobą pogadac ale oczywiście nie raczyłaś odebrać telefonu! Nie raz myslę że on znaczy dla ciebie wiecej niż my. Może powinnaś z nim być?!
-Możecie ciszej się kłócić?! Słychać was aż przed domem. - wszedł Zayn.
Nawet nie zwróciliśmy uwagi kiedy przyszli.
-Przegiąłeś Nialler. - wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Tylko usłyszałam jego słowa:
-Tak! Idź do niego.
***
-Niall co ty do jasnej cholery robisz? - spytał go Tomlinson. - Przecież ją kochasz.
-Kocham ją! Bardzo! Ale nie mogę o tym myśleć że ten dupek tak ją wykorzystuje, żeby spędzić czas gapiąc się na nią.
-Sądzisz że robi to specjalnie? - spytał Lou.
-Jasne!
***
Czułam ból. Ból w sercu. Przecież Horan był dla mnie najważniejszy.
Nie chciałam żeby tak myśleli.
Alice. Zostawiłam ją, a pewnie potrzebowała pomocy.
A ja jak tchórz wyszłam z domu.
Usiadłam na ławce na plaży i łzy spłynęły po moich policzkach.
-Jestem okropna. - myślałam.

7 komentarzy:

  1. Smutne . :c Ale świetne . <3
    Chcę tak świetnie pisać . :c

    OdpowiedzUsuń
  2. W 100% zgadzam się z moją poprzedniczką! piszesz.... nawet nie da się tego opisać. <3 to jest cudowne! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne <3 Kocham to jak piszesz :**********

    OdpowiedzUsuń
  4. twoje pomysły = to co kocham.strasznie mi się podoba ten rozdział,szczególnie super wyszła ta kłótnia z Niallem.ciekawe co dalej xxx

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow ! Fajny ! and-i-need-you-here-with-me-now.blogspot.com ZAPRASDZAM DO MNIE ! przepraszam za spam ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej. Chciałam Cię poinformować, że zostałaś nominowana do The Versatile Blogger. Więcje informacji znajdziesz tutaj: http://ultraviolet-imaginy1d.blogspot.com/ <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesteś nominowana do The Versatile Blog ! ;3


    Swiat-Oczami-Directionerki.blogspot.com ! :)

    OdpowiedzUsuń