wtorek, 25 września 2012

Rozdział 11

-Czemu cicho, nie rozpaczaj, i tak się kiedyś dowie.
-Zayn, nie rozumiesz. A ty.. - nie dokończyłam bo zatkał mi usta ręką.
Na drugi dzień.
-Alice, idź. Mną się nie przejmuj. 
-Nie zostawię cię. 
-Idź a nie gadaj. - odpowiedziałam.
Udało mi się ją przekonać żeby szła z chłopcami na Imprezę. Ja byłam chora.
Nie cierpię uczucia.
Daddy rozłożył mi łóżko przed telewizorem, jak wyszli położyłam i kręciłam pilotem
Zasnęłam, ale nie trwało to długo.
Wstałam i poszłam do kuchni.
-Czemu nie śpisz? - odezwał się ktoś za mną.
-Niall!! Zawał. Co tu robisz?
-Nie chciało mi się tam siedzieć, jedzenie mieli nie dobre.
-Myślałam że tobie wszystko smakuje. - zdziwiłam się. - zrobić ci coś do jedzenia?
-Chętnie! Pomogę ci. - rzekł a poszedł do pokoju i wyłożył się na łóżku.
-Ejejejej miałeś mi pomóc a nie zajmować łóżko. - pokiwałam głową.
-Zaraz przyjdę!!
-Czekam. Z kim rozmawiasz? - spytałam bo gadał przez telefon.
-Czekaj, nie rób nic.
Zamówił pizze, ale to dobrze, dawno nie jadłam a i tak nie miałam siły nic przygotowywać.
Zjedliśmy z pudełka, na łóżku, oglądając różne kanały.
-Pyszne było . - skomentował.
-Nie wiedziałam jeszcze żebyś kiedyś narzekał, no chyba że dzisiaj po tej imprezie, chociaż nie wierzę że to była przyczyna.
-Nie chciało mi się tam siedzieć.
-Wolisz siedzieć i się nudzić w domu?
-Nie nudzę się. - porwał ostatni kawałek.
Jak dobrze że mieszkaliśmy wszyscy w jednym domu.
Można się zastanawiać jak to jest możliwe z takimi debilami ale śmiesznie jest przynajmniej.
-Szkoda że nie mogłaś iśc z nami na tą imprezę.
-Jakbym poszła to bys teraz sam tu siedział. Sam.. jak palec.
-To dobrze że zostałaś. - powiedział szybko. Zaśmiałam się. On też.
A dobrze wiecie co się dzieje jak Niall się zacznie śmiać.

-Niall, mógłbyś się trochę przesunąć? - próbowałam go trochę popchać bo rozwalał się na całego.
-Sory, potrzebuje miejsca. Już się przesuwam, troche. - uśmiechnął się szeroko.
Zasnęliśmy koło północy.
Jakbyście widzieli mine Alice gdy wrócili, chociaż byli pijani, wiedziałam że nie będą tego pamiętać. Wrócili koło czwartej nad ranem, wtedy nas obudzili. No dobra, mnie obudzili.
Nialla się nie dało obudzić. Przykryłam go, zaprowadziłam reszte do swoich pokoi, i na końcu ja się położyłam do siebie.
Tamten wieczór był cudowny. Gadaliśmy długo, kłóciliśmy się tak na żarty itp.
Nie mogłam zasnąć, wybiła 4:30. Jejku jaka godzina. Wszystko przez tą chorobę.
Lou jeszcze coś gadał przez sen, miał pokój obok mojego.
Wstałam koło 8, czułam się już lepiej. Spięłam włosy i  ciszy posprzątałam dom, umyłam naczynia, włączyłam pralke. Nikogo nic nie obudziło.
Pogoda się poprawiła a oni spali. Nie miałam co robić poszłam na zakupy.
Niall nie spał jak wróciłam.
-Wcześnie wstajesz. Jakim cudem posprzątałaś wszystko i zdążyłaś zajść do sklepu? Jak się czujesz?
-Już lepiej. Choroba popuściła. Wkońcu nie mogę tak długo chorować. - zaniosłam zakupy do kuchni.
-Nakacowani jeszcze śpią?
-Zapewne tak.
-Myslałem że pojedziemy dzisiaj nad jezioro wszyscy jesli oni nie będą tak długo spali.
-Mamy czas, pojedziemy, ciepło na dworze. - spojrzałam na Nialla.
Wybraliśmy się, wielkiego kaca nie mieli.
Lou prowadził. Straszne przeżycie. Jeździ tak powoli że żółw by go prześcignął a nieraz tak szybko że lepiej się nie wypowiadać.
Gdy wysiedliśmy cali i zdrowi musieliśmy iśc kawałek, zauważyłam koc obok jeziora, z masą jedzenia. Tylko że obok były jakieś dwie dziewczyny.
Liam i Louis do nich podeszli.
W ten dzien poznałam Danielle i Eleanor.
Cudowne dziewczyny. Daddy szczęściarz. A El życze wytrwałości.
Alice próbowała wytłumaczyć Zaynowi że ona nie umie pływać, jej argument - ty też nie umiesz.
Świetny dzień. Śmialiśmy się z Tomlinsona jak skoczył do jeziora w ubraniach.
-Ja chce jeszcze raz! Ktos chce spróbować? - spytał nas.
Liam odpowiedział że nie. A ten go wrzucił. Biedny Payne.



wtorek, 11 września 2012

Rozdział 10

Gdy sie otrząsnęłam jego nie było. Al wypytywała się co mi powiedział ale nie mogłam się odezwać.
Jejku już nie wyrabiam, cały czas się przenosimy. Ale teraz musieliśmy.
Chłopcy mieli trasę, Alice musiała znowu iść do X-factora zaśpiewać.
W samolocie.
-Pamiętam to jak wczoraj, gdy Simon znowu nas zawołał, jeszcze raz musieliśmy stanąć przed jury. Wtedy połączyli nas w grupe. - wspomniał Niall.
-Jak ten czas szybko przeleciał. Znamy się już wieki. - odparł Zayn.
-Wszystko dzieki Simonowi. - dodał Liam.
-A ja się boję. Przylecimy i od razu lecę śpiewać, jeszcze nie wiem co. Milly, ostatnim razem mi pomogłaś weź podaj jakiś tytuł.
-Hmm...
-Może zaśpiewaj more than this, specjalnie dla nas, dla wspomnienia naszego połączenia w programie. - wymyślił Loui.
-Świetny pomysł. Mądry Tommo. - rozczochrała mu włosy.
-Możesz teraz poćwiczyć. - Harry poruszał zabawnie brwiami.
-Spoko. Pamiętaj Styles sam tego chciałeś.
-Brzmiało to jak groźba. - zaśmiałam się lekko.
Jak oni fajnie się dogadywali. Zazdroszczę jej tego.
W Londynie standardowa pogoda. Przynajmniej nie padało.
Poszłam z nią do tego X-Factora bo nudziła całą drogę, chłopcy pojechali do studia.
-Chciałam zadedykować tą piosenkę mojej najlepszej przyjaciółce za to że jest, że ma siłę wysłuchiwać mojego ciągłego gadania. A także zespołowi One Direction dla wspomnienia jak oni zostali połączeni w grupę.
Wzruszyłam się, nie powiem.
Nie mogło być inaczej jak wszyscy na TAK. No i jak powiedziałam tak było. Nikt nie zaprzeczył.
Po powrocie poszła gdzieś z Harrym bo wrócili a ja poszłam do pokoju z fortepianem. Tęskniłam za grą za nim. Zazdrościłam jej tego że miała kogoś takiego jak Styles, chociaż nie byli parą. Miała z kim pogadać, wesprzeć się na kimś. No jak też mam ale to co innego.
-Co taka mina? Stało się coś? - przyszedł do mnie Niall.
Westchnęłam i nie przyrywałam gry.
-Gdyby to wszystko było takie łatwe. - powiedziałam.
-Wiesz, jak coś to zawsze możesz przyjść i się wygadać, umiem słuchać.
-Dzięku Horanku.
Jaki on uroczy, cały czas zwracał moją uwagę Tomlinson który i tak nic nie robi w takim kierunku no wiecie. A Nialler? Sami widzieliście.
Pośpiewaliśmy sobie.
Włączcie sobie, lepiej sobie wyobrazić.
Wiedziałam że Niall taki jest no ale teraz to dokładnie wiem.
Ale i tak czułam się samotnie. Poszłam na spacer po półgodzinnym śpiewaniu.
Sama.
Usiadłam na ławce, oczywiście nie znoś deszczu a zacznie padać. 
Na moje szczęście miałam w torebce parasol.
Londyn to jednak piękne miasto. Spacerowałam aż się całkowicie sciemniło.
***
-Zostawiła telefon w pokoju. - zeszłam do salonu po nie udanej próbie skontaktowania się z Mandy.
-Przeciez nic jej się nie stanie, nie rozpaczajcie. - skomentował Louis.
-Długo jej nie ma? - spytałam.
-5 godzin. - odpowiedział Niall. - mówiła że potrzebuje chwili dla siebie.
-I nie poszedłeś z nią?
-Nie chciała.
***
W tym momencie otworzyłam drzwi.
-Musicie się tak kłócić? Słychać was przed dom. Alice, chciałam iśc sama, to nie jego wina.
-Martwiłam się.
-Nie miałaś o co, jestem dużą dziewczynką, ale miło mi że o mnie pamietałaś.
Poszłam do pokoju.
Przyszedł do mnie Malik z Liamem.
Opiekuńczy Daddy o wszystkim wiedział.
-Pamiętasz jak podsłuchałeś moją rozmowe z Alice w Indiach o Louisie?
-Tak.
-Zdałam sobie sprawę że chyba zbyt wiele nas różni, wogóle on nic nie robi w tym kierunku. Trudno. Rozmawiałam  dzisiaj długo z Nialllem i uświadomiłam sobie jaki jest uroczy. Ten jego uśmiech i akcent.
-Tak, Niall jest słodki, kochana, dobry wybór.
-Weź, cicho. - poszłam zamknąć drzwi. - on nic nie wie i się nie dowie narazie. Po prostu rozmawialiśmy.
__________________________________________

Dawno mnie tu nie było, przepraszam ale nie miałam czasu. Weny i wg.
Dzisiaj się nie musiałam uczyć także dlatego tu jestem i to czytacie.
Zaczęłam nową szkołę także wiecie. Notki nie będą tak często.
Pisze rozdziały z moim humorem dnia także...
Wiem, rozdział jest nudny, no ale przepraszam.