wtorek, 19 czerwca 2012

Rozdział 3

Kolejnego dnia. Rano.O wiele lepiej się wstaje, gdy wiem, że nie trzeba iść do szkoły.
W południe zadzwoniłam do Louisa o którym sobie przypomniałam. Szybko odebrał telefon.
-Zayn idioto wracaj do domu! Ile można siedzieć w sklepie! - przywitał mnie.
-Yyy cześć Lou? - powiedziałam jakbym w głosi
e miała bardziej pytanie.
-Kto mówi?
-Mandy, dałeś mi wczoraj swój numer telefonu, żebym zadzwoniła. Więc dzwonie a ty tak mnie witasz.

-Racja ale Malik kuźwa wyszedł do sklepu dawno temu i dalej go nie ma. A ja tu czekam na marchewki.
-Straszne. To moze ja zadzwonie kiedy indziej.
-Czekaj. Mandy! Wpadnij do nas z Alice po południu.
-Nie będziemy wam przeszkadzać? - spytałam.
-Ależ skąd. Prześle ci adres sms'em.
-Dobrze.
Chwile później otrzymałam wiadomość. Pomogłam mamie z obiadem, pogadałam z bratem Al, bo był u nas znaczy był u Matta i Arthura no ale cóż. Zawsze lubiłam ich kolegów.
Właśnie! Alice.
Ubrałam się i poszłam do przyjaciółki. Słuchawki w uszy, wspaniała muzyka i można iść na koniec świata. A do Swift nie miałam daleko. Zapukałam.
-Siema.
-Co jest? - oparła się o drzwi.
-A może. Hej Mandy. Co cię sprowadza?
-Hej Mandy co cię sprowadza?
-Tak przyszłam.
-Tak przyszłam.
-Aha.
-Żarcik. Co jest?
-No bo... - zaczęłam. - jest taki problem.
-Jaki?!
-Bo Louis zaprosił nas do siebie żeby bliżej się poznać. Może przedstawi nas reszcie zespołu. 
-Ty to nazywasz problemem?!
Stałyśmy przed drzwiami, ona się zerwała, nic nie powiedziała. Zwyczajnie mnie zostawiła przed drzwiami i poleciała na górę. Weszłam bo nie wiedziałam o co kaman.
-Cześć Mandy.
-Dzień Dobry. - przywitałam się z rodzicami przyjaciółki. Skierowałam się do jej pokoju.
Zauważyłam światło w łazience, to pewnie się przygotowywała na spotkanie.
Usiadłam sobie na łóżku, znalazłam jakiegoś różowego misia. Słodki był.

-Co ty robisz?
-Nic.
-Nie wiem czy jestem gotowa na to spotkanie, niby mieszkamy od małego w Londynie a nie miałam okazji ich spotkać. Wszędzie ochrona i ochrona. Co ja im powiem?
-Dobrze wyglądasz i ruszaj. Idziemy.
Nie przypuszczałyśmy że mieszkaja tak blisko nas. Zadzwoniłam na dzwonek do drzwi.
-Tu tu ru tu jaki fajny dźwięk. - skomentowała Alice.
-Tak? - otworzył chłopak z lokami na głowie.
-Louis nas zaprosił, nie mówił nic?
-Aa no tak. Ty jesteś tą poszkodowaną przez tego głupka.
-Można to tak nazwać.
-Harry.
-Hej, Alice.
-Mandy.
-Wejdźcie.
Wkroczyłyśmy przez drzwi do wielkiego salonu który był połączony z kuchnią. Po prawej stronie były schody na góre. Pewnie o sypialni. Trochę tak... pusto było. Słychać było muzykę z ogrodu.
-Kocham tą piosenkę. - powiedziała przyjaciółka.
-Chodźcie, zaprowadze was do reszty.
Ujrzałyśmy chłopaka z ciemną karnacją przy sprzęcie z muzyką.
-Ee Dj!!
-Dj Malik, Dj Malik. - powtarzał.
-Dziewczyny to Niall, Liam i Zayn. Chłopcy to Alice i Mandy. - przedstawił wszystki Hazz.
-Heej. - powiedziałyśmy równocześnie z nimi na co wszyscy się zaśmiali.
-Widzę że się już poznaliście. - doszedł do nas Louis którego z początku nie poznałam.
Gdy im powiedziałam że Al jest ich wielką fanką i marzeniem jej było ich poznać zarobiłam w kostkę. Tak mnie kopnęła. One Direction się zdziwiło moją miną ale wymusiłam uśmiech.
Usiedliśmy. Zayn dalej puszczał muzykę.
-Malik! Ucisz to bo dziewczyny się trochę krępują i nie będziemy słyszeć co mówią.
-Już ustawiam liste i idę!! - krzyknął.
-Zjecie coś? - zaproponował blondyn.
-A ty jak zwykle.
-A ty Alice skąd wiesz?
-Ja wiem wszystko.
-Skromność. - dosiadł się Zayn.
-To moze byście nam cos opowiedziały o sobie.
-Wtedy co Loui wpadł na Mandy ja przed tym zajściem wystepowałam na scenie. Namówiła mnie żebym wzięła udział w castingu.
chociaż to nie był dobry pomysł.
-A był ktoś na nie? - przerwał jej Zayn.
-Nie.
-No to w czym problem?
-Dobra. Mandy lubi... Sory co ja gadam. Kocha fotografię, taniec i takie tam. - pokazałam im aparat. A ja śpiewam troszkę.
-Troszkę? Skromność jak zwykle. Śpiewasz all day all night. Ale da się przyzwyczaić. - dodałam.
-Długo mieszkacie w Londynie? - spytał Niall zajadając popcorn.
-Od zawsze. Słodki? - odpowiedziała Al.
-Co?
-Yyy no popcorn.
-Aaa. Nie.
-Czemu nikt nie lubi słodkiego popcornu?
-Bo się nie da.
-Da się ja jestem na to żywym dowodem.
-Jeszcze żywym. Ha ha żarcik. Da się przyzwyczaić. - spojrzał na nią Liam.




2 komentarze:

  1. jejku jejku jeku <3...czy coś tu trzeba dodawać? no zakochałam się no :') xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się super opowiadanie :) Czekam na kolejne opowiadanie ....

    OdpowiedzUsuń