Oczami Liama.
Długo rozmawiałem z Danielle. Ale stwierdziliśmy oboje, po wyznaniu sobie że dalej o sobie ciągle myślimy, że na razie nikomu się nie będziemy ujawniać. Jako sławny piosenkarz musimy się ukrywać. Ale oboje jesteśmy zadowoleni.
Zeszliśmy na dół. Reszta nie kontynuowała tematu z Sophia, w sumie im się nie dziwie bo nikt jej nie polubił.
Przywitałem ich uśmiechem, Milly oczywiście pierwsza wstała i bez słowa mnie uściskała.
Jest jak siostra. Alice z Haroldem znowu są na jakimś romantycznym spacerze. Co za para xD
A obok mnie najważniejsza, najlepsza i najpiękniejsza dziewczyna. Danielle.
Harry
.-Alice? - zatrzymałem się w najpiękniejszym momencie parku. Płatki magnolii spadały na ziemię.
Unosił się piękny zapach, a przede mną ona. Moja dziewczyna, wyjątkowa w swoim rodzaju, inna niż wszyscy.
-Słucham.
-Dużo się zmieniło od kąd jesteśmy razem. Czuję się innym człowiekiem, zmieniłem się na lepsze dzięki Tobie. - powiedziałem a ona się zarumieniła.
-Słodkii jesteś. - uśmiechnęła się szeroko. - ty też mnie zmieniłeś, stałam się pewna siebie, wiem, że marzenia się spełniają. Pamiętam jak nie wiedziałam czy mam wybrać ciebie czy Malika.
A teraz? Zayn jest szczęśliwy z Perrie, a ja z Tobą.
Mimo iż strasznie zranił Milly z tym tatuażem to jednak mu wybaczyła i pogodziła się z Niallem, dzięki Danielle. A Payzer jeszcze wróci. - wyjaśniła Alice.
-Cieszę się, że cię mam, Al. Mam nadzieję, że to uczucie nie wygaśnie.
-Nie ma prawa. - pokręciła głową i wtuliła się we mnie.
Milly.
Byłam dumna z Danielle, puściłam jej oczko i ona wiedziała o co mi chodzi. Ale mówiła że to nie jej zasługa. Skromna dziewczynka.
-Pamiętaj Liam: "Raz żyjemy, raz umieramy, raz bierzemy ślub i raz kochamy" - powiedział Niall.
-Ejj Horanku! Odkąd ci powiedziałam ten cytat ciągle go powtarzasz. - odparłam.
-Bo jest bardzo mądry.
-Sie ogląda mądre filmy to się zna. - rzekłam.
Położyłam rękę na klatce piersiowej, jakoś dziwnie zaczęło mnie kłuć serce.
Wszyscy od razu na mnie spojrzeli.
-Nic mi nie jest. - powiedziałam nalewając sobie wody.
Na szczęście zmienili temat. Dziwnie się czułam w ich domu po tak długiej nieobecności w nim, przyzwyczaiłam się do tych Włoch i pięknej pogody a nie do londyńskiego deszczu.
Choć dziś piękna pogoda.
-Lou! Co ty taki spokojny? - spytałam.
-Zastanawiam się jak to będzie jak wyjedziemy do LA.
-Oh Lou, przecież damy rade, szybko to minie. - przytuliła go Elka.
Spojrzałam na nich pytająco bo chyba nie byłam w temacie.
-Nie pytaj Milly, wy jedziecie z nami. Danielle i Eleanor mają tu kilka spraw do załatwienia, ale dojadą. - wyjaśnił Liam.
-Znowu plaaażaaa! Super! - ucieszyłam się. - kiedy lecimy?
Wszyscy się zaśmiali.
-Jutro wieczór. - powiedział Zayn.
-Dobrze, że się nie wypakowałam. - prychnęłam śmiechem.
-And we dance all night... - usłyszeliśmy w tv.
-Ooo moja ulubiona piosenka. - powiedziała Eleanor.
-Czyż nie jestem seksowniejszy na żywo niż w tv? - spytał Lou.
I tak zaczęli popadać w samouwielbienie. Śmiałam się, że się ździwiłam, że Haroldowi nie szczeliły spodnie kiedy kucnął.
Śmialiśmy się z ich umiejętności tanecznych, z tego zawsze mamy najwiekszą polewkę.
Niedługo po tym przyszli nasi zakochańce. Tzn. Harry i Alice.
Chciałam powiedzieć Alice bo jeszcze nie wiedziała, ale nie pozwolili mi się wyrwać i jej powiedzieć.
I want I want I want but that's crazy.
-Alice! Jutro z chłopcami lecimy do LA! - nie dałam rady.
-Boże co za człowiek. - załamał się Zayn.
Zmierzyłam go wzrokiem.
__________________________________________________________________
Chciałam tylko napisac, że..... do końca opowiadania 10 rozdziałów. :D
Pozdrawiam!