-Mandy wróćmy do tematu. Jak Josh? Zmienił się? - pytała Alice.
-Temat był inny ale okeeej. Nie. Dalej jest taki przystojny jak był. - poruszyłam brwiami.
-To nigdzie nie jedziemy. - powiedział Lou poważnym głosem.
-Ha ha jaki Tommo.
-Niall!! Ona mówi że jej kuzyn jest przystojny?! Prawda że nie jedziemy na żadnego grilla?! - krzyknął Lou.
-Jedziemy.
-Dzięki stary.
-Josh jest spoko.- stwierdził Nialler siadając na łóżku.
-Jest spoko.
-Joe jeszcze lepszy. -zaśmiał się blondyn.
Jak ja się za nimi stęskniłam, za tymi rozmowami,nie raz nie mającymi żadnego sensu. Nawet siedzenie w milczeniu wywoływało emocje. Harry też przyszedł do pokoju, Liam, oczywiście Malik wolał zostać na dole.
-Przepraszam was na moment.
Zeszłam po schodach, ciemnym korytarzem, siedział i wlepiał wzrok w zapaloną świecę.
-Nie zaświecaj. - usłyszałam.
-Jasne, jak tam? Odpocząłeś? Pozdrowiłeś rodzinę ode mnie?
-Tak, tak, ucieszyli się. Chociaż mama jest zła że nie miała okazji cię poznać.
-Może będzie miała, a co powiesz jeszcze na kilka osób?- spytałam.
-A czemu nie.
Z pozoru wyglądał jakby się pozbierał, od razu wykręcił numer mamy.
-Cześć mamuś.
-Dzien dobry!! - krzyknęłam.
-Tak to Milly. Co powiesz na obiad pojutrze? Z całym zespołem i dziewczynami?
-Będzie super jak wszyscy przyjedziecie. - odpowiedziała mama Malika.
-To do jutra.
-Do widzenia. - pożegnałam się.
Kolejnego dnia.
-Kochanie?! Możesz mi pomóc?! - krzyknęłam.
-Jezu co ty tam pozabierałaś. Jedziemy tylko na grilla.
-Tak ale mama kazała zawieźć im kilka rzeczy. Nialler.
-Kilka powiadasz..- prychnął i ze zmęczenia usiadłam na torbie.
-Gorzej będzie się z tym zabrać.
-Ho ho ho masz w domu piątkę bardzo silnych i na dodatek przystojnych chłopaków.
-Ach nie schlebiaj sobie jak i im. - rzuciłam.
-Dzisiaj grill u Josha, jutro obiad u Malików to może w niedzielę mamę odwiedzimy?
-Moją czy twoją?
-Nie no, twoją. - zaśmiał się lekko.
-Dobry pomysł. Już ją mamą nazywasz.
-Chłopcy też tak będą mówić. - stwierdził, a ja tylko prychnełam śmiechem.
-Alice, jak już chcesz wejść do tego pokoju to wejdź a nie czaisz się jak nie wiem kto. - otworzyłam uchylone drzwi.
-Myslałam że sama jesteś.
Znając ją to bym stwierdziła, że od razu wejdzie i nie zapuka, a tu czai się. Musiało o coś chodzić. Spojrzałam na Nialla wzrokiem że już wiedział o co kaman i wyszedł z pokoju.
-No więc Alice? - zaczęłam.
-Bo oczywiście NIECHCĄCY usłyszałam tylko fragment waszej rozmowy.
-Który?
-O obiedzie u twojej mamy. I Milly ja zbytnio nie mogę.
-Szkoda, ucieszyłaby się. To właśnie ty byłaś tak częstym bywalcem u mnie w domu, że mama zamiast przywitać się ze mną spyta: A gdzie Alice? - udałam jej głos i zaczęłyśmy się śmiać. - A tak poza tym to czemu nie możesz?
-Harry mnie zaprosił do siebie.
-Aaa
No i jak zwykle w drodze do Josha dowiedziałam się że nikomu nie pasuje jechać do mamy.
Ale jakos ich nie winię, każdy może mieć jakieś obowiązki.
A takto mama pozna bliżej Nialla. Loui z Zaynem powiedzieli że jak znajdą chwilę czasu to przyjdą.
Weszliśmy do ogrodu moich kuzynów. Joe stanął przed Louim z założonymi rękami. Tommo schylił się i przybili sobie żółwika. Joei poleciał uradowany do siostry. Śmiejąc się pokręciłam głową. Przedstawiłam chłopców i usiedliśmy.
-Macie strasznie duży i zadbany ogród. - rozejrzał się Liam.
-Szkoda że nasz taki nie jest. - parsknął Tomlinson.
-Jakbyś nie robił syfu na każdym kroku to by było ładnie. - odpowiedział mu Daddy.
-Milly przywiozłaś nam całą spiżarnie? - zdziwiła się Elisabeth otwierając torbę.
-Kilka drobiazgów.
-Podziękuj mamie.
Dzień szybko minął, graliśmy z chłopcami w piłkę, Alice skopała kostkę Hazzie gdy się kłócili o piłkę, a on postawił ją na bramce co nie było dobrym pomysłem.
Następnego ranka ruszyliśmy do Bradford. Siostry Zayna są super. Jak cała rodzinka.
Kolejnego dnia pojechałam z Niallem do mamy. Zanim weszliśmy do domu zabrałam go do domku na drzewie w któym uwielbiałam siedzieć gdy byłam mała.
-Super miejscówka.
-Dzieci zejdźcie już i chodźcie się przywitać. - usłyszeliśmy głos mamy.
-Jak ona cię już nazywa dzieckiem, nie jest dobrze, nie jest dobrze. - powtarzałam aż doszliśmy do drzwi.
-Dzień dobry. - wszedł Niall z bananem na twarzy. - jestem Niall, miło panią poznać.
-Ciebie również. Milly dużo opowiadała o Tobie i innych ale sami jesteście?
-Tak, hej mamo.
-Nie ma Alice?- spytała zaskoczona.
-Uwierz mi że gdyby była słyszałabyś ją i od razu by była u ciebie. - przytuliłam ją.
-Widzisz Nialler tak to właśnie jest. mnie nikt nie zauważa, nawet właśna mama, a o nią wszyscy pytają. Co za świat.
-No widzisz. - odpowiedział i weszliśmy dalej.
Po godzinie rozmowy zauważyliśmy że ktoś wszedł ale nie pukał.
Mama pokiwała głową i pokazała ręką.
-No właśnie, nawet nie puka. - dodała gdy Alice weszła do pokoju i rzuciła się na nią.
-Hej.
Reszta poszła w jej ślady i się przywitała, jednak wszyscy przyjechali, że Alice znalazła czas to też się zdziwiłam miała byc z Harrym a tak wszyscy zwalili się mamie na głowę, chociaż ona pewnie się cieszyła.
Gdy już rozgościli się Alice przyniosła im coś do zjedzenia.
-Ej Milly, ona się czuje bardziej jak w domu niż ty. - rzucił Zayn, zaczęliśmy się śmiać.
-Milly to ty? Na zdjęciu? Jejku jaka słodka byłaś. - przeglądał fotografie Harry.
-Byłaś? - wyburzyłam.
-Dalej jesteś. - dodał Horan.
-Dzięki. Ale tak Styles, to ja.
-Nie mów do niego po nazwisku. - wkurzyła się mama. Ona strasznie nie lubi jak się mówi do kogoś po nazwisku.
-Harry jest przyzwyczajony, wszyscy są.
-Nic nie szkodzi, proszę pani. Mandy, nic się nie zmieniłaś.- kontynuował Harry.
-Myślałam że już nikt nie mówi do ciebie po prawdziwym imieniu.
-Mówi mówi, Hazza jeśli to komplement to dzięki. Mamo odzwyczaiłam się od tej czytości. Gdybyś teraz nas odwiedziła to byś nie przeszła przez pokój, chociaz staram się coraz większy porządek ogarniać. - wyjaśniłam.
Zostawiłam ich i poszłam pokazać Niallowi ogród.
Wróciłam, a nawet nigdzie nie byłam. Nie wiedziałam czy kontynuowac bloga bo nie ma komów ale stwierdziłam że będę go pisac dla siebie bo mi to sprawia przyjemność. I dla Marty która zawsze czyta, pogania mnie i komentuje. Dzisiaj trochę z High School Musical ale to żeby lepiej odzwierciedlić sytuacje. To chyb narazie tyle. Szczęśliwego Nowego Roku!!! ;**